W tym roku grupka śmiałków z Oddziału Rzeszowskiego wybrała się na spływ kajakowy rzeką San. Jej nizinny odcinek pokonaliśmy w iście sprinterski czasie. I takie tempo towarzyszyło również kolejce wąskotorowej na trasie Dynów – Jawornik Polski, którą mieliśmy okazję się przejechać.
W miejscowości Wara, tuz przy moście linowym nad rzeką San, przesiedliśmy się w dwuosobowe kajaki. W tym dniu pogoda nam sprzyjała: słońce lekko za chmurami, lekki wiaterek i temperatura ok. 25 stopni. Rzeka okazała się bardzo czysta i niezbyt głęboka. Poinstruowani przez firmę, od której wynajęliśmy kajaki rozpoczęliśmy nasz spływ. Trasa liczyła ok 11 kilometrów – od Wary do Dynowa.
Brzegi Sanu są dzikie i zarośnięte. Co chwila z szuwar wypływały dzikie kaczki, a czaple podrywały się do lotu. San na tym odcinku jest typowo nizinną rzeką ale zdarzały się też krótkie odcinki wzburzonej wody. Po ponad dwóch godzinach wiosłowania dotarliśmy cali do mety. Duch Sanu postanowił dać znać o sobie, ponieważ tuz przed końcem naszej trasy z małej chmurki posypał się rzęsisty deszcz.
Trochę zmęczeni ale pełni emocji upiekliśmy kiełbaski z ogniska i ruszyliśmy w drogę na kolejną atrakcję tego dnia – przejazd kolejką wąskotorową Pogórzanin. Na stacji w Dynowie czekał na nas skład z otwartymi wagonami. Punktualnie o 16.30 kolejka „zapakowana” do ostatniego miejsca wyruszyła w kierunku Jawornika Polskiego. Po drodze mijaliśmy okoliczne miejscowości a ich mieszkańcy ochoczo machali nam na powitanie. Tuż przed Szklarami kolej nabrała tempa i wjechała do ciemnego tunelu z czasów II wojny światowej którym to sunęliśmy blisko 600 metrów. I tak po chwili dojechaliśmy do celu gdzie czekał na nas kierowca i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Rzeszowa.
Spływy kajakowe po woli stają się być naszą tradycją w Oddziale. W przyszłym roku planujemy kajakiem pokonać Dunajec.
Tekst K.Micał, Fot. K.Micał i M.Bogucki