Członkowie i Sympatycy Rzeszowskiego Oddziału Stowarzyszenia Elektryków Polskich w ostatnią sobotę sierpnia (27.08.2022) byli na intrygującej wycieczce: Pustynia, Ruiny Zamczyska i Malediwy.
Niestety to nie Sahara ani jaskółcze Gniazdo na Krymie jak również nie Kraj Wyspiarski w Azji ale było równie ciekawie.
Pustynia Błędowska, największy w Polsce i jeden z największych w Europie obszarów lotnych piasków, ponownie zaczyna przypominać prawdziwą pustynię. Co prawda piaskowych wydm i fatamorgany raczej tu nie zobaczymy ale obszar piasków robi wrażenie. W średniowieczu do powstałych w rejonie Olkusza kopalni srebra oraz ołowiu potrzebne były spore ilości drewna wykorzystywanego do wzmacniania szybów kopalnianych. Intensywna wycinka drzew oraz pobór wód gruntowych na terenach, gdzie podłoże stanowią żwiry i piaski, doprowadziły do powstania pustyni.
Po 10 rano zmierzamy w kierunku pustyni.
Rozpoczynamy od „zwiedzania” stacji transformatorowej.
Następnie na rozgrzewkę konkurs z ustawianiem działa w odpowiednim kierunku i pod wymaganym kątem, nagrodą są oklaski i łyk piwa. Ruszamy na spacer po pustyni, piasek jest sypki, cieplutki jeszcze nie parzy w stopy, część osób boso, szukamy roślinek pustynnych i zwierzątek wytrzymujących te warunki. Znajdujemy charakterystyczne lejki są to pułapki na mrówki, które nie dają rady wyjść po sypkim piasku, a na dnie lejka czeka na swoje śniadanie….. mrówkolew pospolity. Znajdujemy drobniutkie kwiatki żółte i fioletowe, a nawet małą jarzębinę z jagodami. Słońce praży coraz mocniej, piasek zaczyna parzyć, a znalezione odłamki butelek powodują, że spacer wszyscy kończymy w butach. Uff jak gorąco!!
Ruszamy dalej do ruin Zamku Ogrodzieniec. Historia zamczyska sięga XIV wieku. Było ono w tym czasie niemym świadkiem wielu wydarzeń historycznych, takich jak np. potop szwedzki, a w obecnych czasach miejscem ekranizacji seriali i filmów. Zamek Ogrodzieniec wzniesiony za czasów króla Kazimierza Wielkiego na najwyższym wzniesieniu Jury Krakowsko-Częstochowskiej (515,5 m n.p.m.), to największy i najbardziej znany obiekt zamkowy na Śląsku, a także najpopularniejszy ze wszystkich zamków na Szlaku Orlich Gniazd. Stanowi przykład kunsztu dawnych budowniczych, którzy przez stulecia uczynili z Ogrodzieńca imponującą magnacką rezydencję. Dwukrotnie zdobyty i spalony przez Szwedów w trakcie potopu w XVII w., nie odzyskał dawnej świetności. Dziś obiekt pełni funkcję tzw. trwałej ruiny.
Dzięki dokonanej w ostatnim czasie modernizacji zamek zyskał nową, jednokierunkową trasę zwiedzania, na której znajdziemy m.in. odbudowane drewniane krużganki oraz dotrzemy do miejsc wcześniej niedostępnych dla odwiedzających. No to ruszamy: schody, schody, schody. Wszystkie wąskie, bardzo strome, kamienne wyposażone w łańcuchy, metalowe kręte, drewniane prawie pionowe ufff. Półtorej godzinny spacer uzmysławia ogrom budowli (fot.7), podziw wzbudzają umiejętności dawnych architektów. W miejscach dawnych pomieszczeń np. sali balowej, rycerskiej, prochowni, kuchni umieszczone opisy informacyjne. Na stromych schodach tworzą się zatory ale jest sympatycznie i wesoło. Nareszcie wyjście !!! ALE WARTO BYŁO!!!!
Trafiliśmy na piknik miały być loty balonem, helikopterem i inne atrakcje.
Droga do zamku 200-300 m oblepiona straganami ze wszystkim co można sprzedać, zjeść lub wypić. Jarmark!!! I jeszcze jedna ciekawostka, miejsca parkingowe są we wszystkich prywatnych ogrodach, właściciele stoją w bramach wjazdowych i zapraszają kierowców. Syci wrażeń opuszczamy jarmarczną wrzawę i ruszamy w drogę powrotną ale… niespodzianka.
Polskie Malediwy? Tak potocznie nazywany jest Park Gródek w Jaworznie. To miejsce, w którym w II połowie XX wieku znajdowała się kopalnia dolomitu w ostatnich latach przeszło niesamowitą rewitalizację. Zachwyca ono turystów, których co roku przybywa coraz więcej, by zobaczyć je na własne oczy. Zwiedzanie ułatwia świetna infrastruktura. Rozbudowane ścieżki, tablice dydaktyczne, a największą atrakcją tego miejsca są kładki prowadzące po tafli wody jednego ze stawów. Czasami podobno kładki są całkiem pod wodą.
W stawie Grudek powstała baza Diving Marina Koparki, która jest jedną z najpopularniejszych miejsc do nurkowania w naszym kraju. Jej nazwa pochodzi od tego, że w stawie są zatopione koparki.
Deszcz grzecznie poczekał aż wszyscy wsiedli do busa i pokropił na pożegnanie. Trzeba przyznać, że był to dzień pełen wrażeń.
Tekst i zdjęcia: Barbara Kopeć