„Cudze kosztujecie – swego nie znacie” – takie hasło przyświecało kolejnej wycieczce członków Oddziału Rzeszowskiego SEP. Tym razem grupa koleżanek i kolegów odwiedziła zaledwie 3 z pośród blisko 30 winnic, które znajdują się na Podkarpaciu.
W sobotni słoneczny dzień (6 lipca br.) wyruszyliśmy w przepiękne okolice miejscowości Błażowa. To tu w 2008 roku została założona przez Dorotę i Krzysztofa Mazurak Winnica Lawendowa. Zajmuje ona pół hektara i uprawianych jest na niej 16 odmian krzewów winnych. Winnica znajduje się na południowym stoku a przy winnicy prowadzona jest również uprawa pachnącej lawendy. Przemili właściciele ugościli nas degustacją swoich wyrobów winiarskich, które otrzymały już medale na różnych konkursach winiarskich.
Choć było ciężko opuścić to piękne miejsce ale w dalszych planach wycieczki czekały na nas jeszcze inne atrakcyjne miejsca. Po wizycie w Winnicy Lawendowej zajechaliśmy na punkt widokowy w miejscowości Futoma. Tu chwilka na podziwianie pięknych widoków i dalej w drogę. Zaledwie po kilkunastu minutach dotarliśmy do kolejnej winnicy – Darius. Winnica znajduję się na południowym stoku wzgórza w miejscowości Gwoźnica Górna. Powstała w 2014 roku jako rodzinny projekt. Uprawiane z wielką troską winorośle zajmują około 1,40 ha
W kamiennej, kameralnej piwniczce można posmakować oraz zakupić produkowane tu wina. Po krótkiej wizycie udaliśmy się w kierunku Strzyżowa. Zatrzymaliśmy się przed górą Żar, a konkretnie przed wrotami schronu kolejowego dla pociągu sztabowego kanclerza III Rzeszy Adolfa Hitlera, zbudowanego w czasie II wojny światowej. Wraz z przewodnikiem pokonaliśmy cała trasę schronu o długości 438 metrów. W dniach 27-28 sierpnia 1941 r. w pobliskiej Stępinie doszło do spotkania Adolfa Hitlera z Benito Mussolinim. Niemiecki dyktator przyjechał tam swoim pociągiem sztabowym o nazwie „Amerika”, który na czas spotkania ukryty w tym schronie.
Przyszedł czas na ostatni etap naszej wycieczki – Winnicę Spotkaniówkę. Jej powierzchnia to 1,35 ha, a położona jest na zboczu pośród pól i lasów. Przemili gospodarze oprowadzili nas w jej zakamarki i cierpliwie opowiadali o zaletach posiadania własnych winorośli. A naprawdę nie jest to jak się okazuje „łatwy kawałek chleba”. W tym miejscu pod klimatyczną wiatą grillową zakończyliśmy naszą enoturystykę. Ale zapewne nie jest to nasza ostatnia wycieczka i chcemy takich więcej.
Tekst: K. Micał
Zdjęcia: A. Świeca